Na
dziedzińcu słońce wylewało się jeszcze bardziej niż wczoraj. Uczniowie
nie mieli już ochoty przesiadywać w zamku, gdy na zewnątrz było tak
ciepło.
James i Syriusz szli z przodu, a zaraz za nimi maszerował Remus z nosem w książce. Peter jako ostatni podbiegał co i raz, aby za nimi nadążyć.
- Chłopaki, poczekajcie! - krzyczał za nimi, dysząc, wycierając twarz rękawem szaty.
- I gdzie dziś idziemy? - zapytał Syriusz, gdy zatrzymali się pod drzewem obserwując jezioro - W Zakazanym Lesie jest już trochę nudno, błonia też mi się już znudziły. Może zwiedzimy dalej wioskę.
Remus nieco się skrzywił. On jako jedyny z czwórki przejmował się tymi wyprawami nocą.
- Co ty na to, Remusie? - zapytał James szturchając go w ramie. - Wioska do chyba dobry pomysł.
- A czy ja wiem. A jeśli ktoś tam będzie? Dumbledore nie był by zadowolony.
- Daj spokój - prychnal Syriusz. - Jeszcze nikt nas nie widział. A w Zakazanym Lesie jest dużo wilkołaków.
- Ciii... nie tak głośno - warknął Remus rozglądając się.
- Nikogo tu nie ma - szepnął Peter.
- I co z tego, gdyby ktoś się dowiedział, nie tylko wyrzucono by mnie ze szkoły, ale i Dumbledore miał by kłopoty.
- Wiec dziś wieczorem? - zapytał Syriusz jakby niby nic.
James kiwnął głową klepiąc Syriusza w ramie wstając z trawy.
- Peter? Remus?
Peter ochoczo krzyknął:"No jasne!", a Remus wzruszył ramionami, i również kiwnął głową.
- Popatrzcie kto tu idzie - zawołał James, wskazując broda szkole.
- Potężny Severus Snape - krzyknął Syriusz podchodząc do Jamesa, który wyszedł z cienia drzewa.
- Za zimno w lochach? - zapytał Syriusz.
Lecz Snape go zignorował, zwracając się do Remusa, który podszedł do Jamesa i Syriusza. Peter czaił się za jego plecami.
- Widziałem cie Lupin jak szedłeś z panią Pomfrey któregoś wieczora przez błonia - powiedział Snape szczerząc zęby.
- I co z tego? - zapytał James.
Snape go zignorował.
- Taki pilny uczeń dostał szlaban? Co złe towarzystwo źle wpływa na ciebie?
Snape wyglądał jakby był z siebie dymny. Właśnie zakpił sobie z jednego ze swoich szkolnych wrogów. James i Syriusz wyglądali jednak na niezbyt przejętych jego słowami.
- Wracaj do swoich lochów, Snape - warknął James - Syriuszu zauważyłeś, ze tłuste włosy Snape lśnią w słońcu?
Peter za ich plecami ryknął śmiechem, choć przypominało to głośne pisknięcie.
- Jeśli jesteś taki ciekaw Snape. To dlaczego ich nie śledziłeś? Przecież tylko to potrafisz. Założę się, ze miałbyś świetne plotki dla swoich kumpli - powiedział Syriusz uśmiechając się głupkowato.
Snape zrobił głupią minę i bez słowa odwrócił się na piecie kierując się do zamku.
- Syriuszu, czy ty zwariowałeś? - zapytał James. - Jeśli Snape rzeczywiście będzie nas śledził, wyleją nas.
- Nie ma szans - zarechotał Syriusz - Snape to tchórz, nie ośmieli się opuścić swoich lochów.
- On nie jest taki głupi Syriuszu - powiedział Remus - nie wiesz co się roi w jego głowie.
- Spenia i tyle - dodał Peter.
Syriusz klepnął Petera w plecy i razem z nim ruszył w stronę szkoły. Zaraz za nimi ruszył James z Remusem. Snape właśnie zniknął za głównymi drzwiami zamku.
Wieczór był dość ciepły. Na bezgwiezdnym niebie leniwie przemykało kilka obłoków. Słonce topiło się powoli w szczytach drzew Zakazanego Lasu.
- Gotowy? - zapytała pani Pomfrey, gdy podszedł do niej Remus w sali wejściowej.
Remus tylko wzruszył beznamiętnie ramionami i wyszedł przez frontowe drzwi na błonia.
Tuż za nimi skradali się Syriusz, James i Peter. Poczekali aż ucichną ich kroki a potem sami wymknęli się z zamku chowając się na skraju lasu.
W oddali zauważyli jak pani Pomfrey długim kijem uderza w narosłe na pniu Bijącej Wierzby, a potem jak Remus ginie w jej pniu. Przez chwile obserwowali jak pani Pomfrey wraca do szkoły i jak wierzba budzi się zaczynając wywijać swoimi gałęziami.
- Idziemy - powiedział Syriusz, wychodząc ze swojej kryjówki, ale w ostatniej chwili zatrzymał go James.
- Popatrz - wskazał na wielki głaz niedaleko Wierzby Bijącej.
Był to Snape, który wyskoczył za skały na tyle, ze widać go było bardzo dobrze w zachodzącym słońcu.
- A wiec nie jest taki głupi - szepnął Syriusz.
Byli w szoku gdy Snape złapał za ten samy kij co wcześniej pani Pomfrey i uderzy nim w narośl drzewa.
- Trzeba go zatrzymać, Syriuszu - powiedział James ruszając się z miejsca.
- Czekaj - szepnął Syriusz, próbując zatrzymać przyjaciela, ale było już za późno.
Snape zniknął im z oczu, wchodząc pod Bijąca Wierzbę.
- To nie jest zabawne, Syriuszu - powiedział James widząc zadowolenie na twarzy Syriusza.
James ruszył biegiem, wchodząc do tunelu pod drzewem. Nie widział już Snape'a wiec przyspieszył kroku, a gdy już mógł zaczął biec truchtem. Pod sam koniec tunelu usłyszał wrzask, i ujrzał nogi Snape'a wystające z klapy w podłodze. A potem usłyszał głośny wyk wilka.
James szybko podbiegł do Snape i pociągnął go za szatę w dół z powrotem do tunelu.
- Wilkołak! - wrzasnął Snape. - Lupin! Wilkołak!
Ale James bez słowa pociągnął go tunelem ku wyjściu. Gdy wyszli na powierzchnie, wierzba zaczęła chlustać im plecy, dopiero przestała gdy odeszli nieco dalej.
- Lupin to wilkołak! - wrzasnął Snape - Wilkołak! Wiedziałeś o tym!?
James milczał. Pojawił się Syriusz z Peterem.
- Szybko do szkoły z nim - wrzasnął James. - Widział go. I to przez ciebie!
- Daj spokój - powiedział Syriusz przestraszonym głosem.
- Dumbledore dowie się o tym! - wrzasnął Snape.
James i Syriusz szli z przodu, a zaraz za nimi maszerował Remus z nosem w książce. Peter jako ostatni podbiegał co i raz, aby za nimi nadążyć.
- Chłopaki, poczekajcie! - krzyczał za nimi, dysząc, wycierając twarz rękawem szaty.
- I gdzie dziś idziemy? - zapytał Syriusz, gdy zatrzymali się pod drzewem obserwując jezioro - W Zakazanym Lesie jest już trochę nudno, błonia też mi się już znudziły. Może zwiedzimy dalej wioskę.
Remus nieco się skrzywił. On jako jedyny z czwórki przejmował się tymi wyprawami nocą.
- Co ty na to, Remusie? - zapytał James szturchając go w ramie. - Wioska do chyba dobry pomysł.
- A czy ja wiem. A jeśli ktoś tam będzie? Dumbledore nie był by zadowolony.
- Daj spokój - prychnal Syriusz. - Jeszcze nikt nas nie widział. A w Zakazanym Lesie jest dużo wilkołaków.
- Ciii... nie tak głośno - warknął Remus rozglądając się.
- Nikogo tu nie ma - szepnął Peter.
- I co z tego, gdyby ktoś się dowiedział, nie tylko wyrzucono by mnie ze szkoły, ale i Dumbledore miał by kłopoty.
- Wiec dziś wieczorem? - zapytał Syriusz jakby niby nic.
James kiwnął głową klepiąc Syriusza w ramie wstając z trawy.
- Peter? Remus?
Peter ochoczo krzyknął:"No jasne!", a Remus wzruszył ramionami, i również kiwnął głową.
- Popatrzcie kto tu idzie - zawołał James, wskazując broda szkole.
- Potężny Severus Snape - krzyknął Syriusz podchodząc do Jamesa, który wyszedł z cienia drzewa.
- Za zimno w lochach? - zapytał Syriusz.
Lecz Snape go zignorował, zwracając się do Remusa, który podszedł do Jamesa i Syriusza. Peter czaił się za jego plecami.
- Widziałem cie Lupin jak szedłeś z panią Pomfrey któregoś wieczora przez błonia - powiedział Snape szczerząc zęby.
- I co z tego? - zapytał James.
Snape go zignorował.
- Taki pilny uczeń dostał szlaban? Co złe towarzystwo źle wpływa na ciebie?
Snape wyglądał jakby był z siebie dymny. Właśnie zakpił sobie z jednego ze swoich szkolnych wrogów. James i Syriusz wyglądali jednak na niezbyt przejętych jego słowami.
- Wracaj do swoich lochów, Snape - warknął James - Syriuszu zauważyłeś, ze tłuste włosy Snape lśnią w słońcu?
Peter za ich plecami ryknął śmiechem, choć przypominało to głośne pisknięcie.
- Jeśli jesteś taki ciekaw Snape. To dlaczego ich nie śledziłeś? Przecież tylko to potrafisz. Założę się, ze miałbyś świetne plotki dla swoich kumpli - powiedział Syriusz uśmiechając się głupkowato.
Snape zrobił głupią minę i bez słowa odwrócił się na piecie kierując się do zamku.
- Syriuszu, czy ty zwariowałeś? - zapytał James. - Jeśli Snape rzeczywiście będzie nas śledził, wyleją nas.
- Nie ma szans - zarechotał Syriusz - Snape to tchórz, nie ośmieli się opuścić swoich lochów.
- On nie jest taki głupi Syriuszu - powiedział Remus - nie wiesz co się roi w jego głowie.
- Spenia i tyle - dodał Peter.
Syriusz klepnął Petera w plecy i razem z nim ruszył w stronę szkoły. Zaraz za nimi ruszył James z Remusem. Snape właśnie zniknął za głównymi drzwiami zamku.
Wieczór był dość ciepły. Na bezgwiezdnym niebie leniwie przemykało kilka obłoków. Słonce topiło się powoli w szczytach drzew Zakazanego Lasu.
- Gotowy? - zapytała pani Pomfrey, gdy podszedł do niej Remus w sali wejściowej.
Remus tylko wzruszył beznamiętnie ramionami i wyszedł przez frontowe drzwi na błonia.
Tuż za nimi skradali się Syriusz, James i Peter. Poczekali aż ucichną ich kroki a potem sami wymknęli się z zamku chowając się na skraju lasu.
W oddali zauważyli jak pani Pomfrey długim kijem uderza w narosłe na pniu Bijącej Wierzby, a potem jak Remus ginie w jej pniu. Przez chwile obserwowali jak pani Pomfrey wraca do szkoły i jak wierzba budzi się zaczynając wywijać swoimi gałęziami.
- Idziemy - powiedział Syriusz, wychodząc ze swojej kryjówki, ale w ostatniej chwili zatrzymał go James.
- Popatrz - wskazał na wielki głaz niedaleko Wierzby Bijącej.
Był to Snape, który wyskoczył za skały na tyle, ze widać go było bardzo dobrze w zachodzącym słońcu.
- A wiec nie jest taki głupi - szepnął Syriusz.
Byli w szoku gdy Snape złapał za ten samy kij co wcześniej pani Pomfrey i uderzy nim w narośl drzewa.
- Trzeba go zatrzymać, Syriuszu - powiedział James ruszając się z miejsca.
- Czekaj - szepnął Syriusz, próbując zatrzymać przyjaciela, ale było już za późno.
Snape zniknął im z oczu, wchodząc pod Bijąca Wierzbę.
- To nie jest zabawne, Syriuszu - powiedział James widząc zadowolenie na twarzy Syriusza.
James ruszył biegiem, wchodząc do tunelu pod drzewem. Nie widział już Snape'a wiec przyspieszył kroku, a gdy już mógł zaczął biec truchtem. Pod sam koniec tunelu usłyszał wrzask, i ujrzał nogi Snape'a wystające z klapy w podłodze. A potem usłyszał głośny wyk wilka.
James szybko podbiegł do Snape i pociągnął go za szatę w dół z powrotem do tunelu.
- Wilkołak! - wrzasnął Snape. - Lupin! Wilkołak!
Ale James bez słowa pociągnął go tunelem ku wyjściu. Gdy wyszli na powierzchnie, wierzba zaczęła chlustać im plecy, dopiero przestała gdy odeszli nieco dalej.
- Lupin to wilkołak! - wrzasnął Snape - Wilkołak! Wiedziałeś o tym!?
James milczał. Pojawił się Syriusz z Peterem.
- Szybko do szkoły z nim - wrzasnął James. - Widział go. I to przez ciebie!
- Daj spokój - powiedział Syriusz przestraszonym głosem.
- Dumbledore dowie się o tym! - wrzasnął Snape.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz